Mocne hasła, ograniczone zaufanie, dwuskładnikowe uwierzytelnianie. Jak zabezpieczyć się przed wyciekiem osobistych danych? Podpowiadamy, jak nie ryzykować online.
W 2013 roku z portalu Yahoo wykradziono dane z miliarda kont użytkowników. W 2017 roku Google szacował, że mogło to dotyczyć nawet 3 mld osób. Niedawno dowiedzieliśmy się, że z Facebooka wyciekły dane ponad 500 milionów użytkowników. A to tylko przykłady tych głośniejszych zdarzeń.
Przed takimi wyciekami w żaden sposób nie można się zabezpieczyć – chyba że zlikwidujemy wszystkie konta na różnych serwisach. Nie pozostajemy jednak całkowicie bezradni. Prawo unijne (RODO) zobowiązuje firmy do poinformowania organu nadzorczego oraz klientów o takim zdarzeniu, najpóźniej 72 godziny od wykrycia wycieku. W takiej sytuacji można więc szybko pozmieniać te dane poufne, które tylko się da.
– Wycieki z baz danych firm czy instytucji to jedna strona medalu. Druga to niefrasobliwość użytkowników: takich zachowań jest mnóstwo. Musimy co prawda logować się w wielu miejscach, podawać numery kart płatniczych itd., ale dobra praktyka polega na tym, by podawać minimum danych i tylko tam, gdzie faktycznie trzeba – mówi Gaweł Szczęsny, ekspert firmy Spy Shop.
Hasła najgorsze ze złych
Specjaliści firmy NordPass przeanalizowali w 2019 roku aż 0,5 miliarda haseł. Na pierwszym miejscu – prawie 3 miliony razy – znalazł się ciąg „12345”, 2,5 miliona razy wykorzystano ciąg „123456”, a na trzecim miejscu – chyba żadna niespodzianka – znalazł się ciąg „123456789”, zastosowany do zabezpieczenia ponad miliona kont. Na czwartym miejscu pojawiło się hasło „test1”, a na piątym „password”.
W 2020 roku kolejność była nieco inna, pojawiła się nowość „picture1” (na wysokim trzecim miejscu), ale nadal królowały proste ciągi liczbowe. Dość podobnie wyglądają coroczne rankingi najgorszych haseł przygotowywane przez SplashData. Dodajmy, że zwykle wysoką pozycję miało też słynne „qwerty”.
Mocne, czyli jakie
Długie hasło nie oznacza oczywiście, że automatycznie staje się ono mocne. Aby to uzyskać, trzeba spełnić jeszcze kilka warunków.
5 zasad mocnego hasła:
· wpisz co najmniej osiem znaków;
· pomieszaj wielkie i małe litery;
·użyj znaków specjalnych;
·unikaj logicznych ciągów liczb oraz alfabetycznych ciągów liter;
·używaj słów nic nieznaczących.
Bezpieczeństwo rośnie, gdy hasło regularnie zmieniamy. Dodajmy, że lepiej też nie zapisywać hasła albo identyfikatora do banku np. na karteczce noszonej w portfelu.
Unikaj recyklingu haseł
Dla wielu osób najważniejsze jest nie to, żeby hasło było silne, lecz żeby było łatwe do zapamiętania. Jest to podejście zrozumiałe, jeśli wziąć pod uwagę, jak wielu haseł potrzebujemy na co dzień – od zwykłych kont pocztowych, przez różnego rodzaju serwisy i usługi online, po bankowość internetową. Okazuje się, że najwygodniej jest mieć jedno hasło do wszystkiego. To trochę jak ze ścieżką na skróty w górach – wchodząc na nią, zakładamy, że może zdarzały się tu wypadki, ale innym, nam nic się nie zdarzy (tak działa ludzka psychika). Wiele osób tak właśnie postępuje. Eksperci od bezpieczeństwa w sieci oceniają, że dużo więcej niż się do tego otwarcie przyznaje.
Najbezpieczniej jest mieć osobne, skomplikowane hasło dla każdego konta. Niemożliwe? Ulgą dla pamięci może być menadżer haseł. – Popularnym rozwiązaniem problemu nadmiaru informacji dostępowych, które trzeba zapamiętać, rozwiązuje metoda identyfikacji biometrycznej stosowana m.in. w smartfonach – dodaje Gaweł Szczęsny.
Uważaj w sieci
Kierując samochodem, większość z nas stosuje zasadę ograniczonego zaufania do innych kierowców. Tak samo, a nawet ostrożniej, trzeba podchodzić do maili, nie tylko tych od nieznanych osób. To prawda, że często widać na pierwszy rzut oka, że to spam, za którym kryje się pewnie próba wyłudzenia. Nie zawsze jest jednak tak prosto. Nieraz oszuści używają lekko zmienionych adresów znanych instytucji czy organizacji. W pośpiechu można ten fakt przeoczyć, bo wzrok obejmuje duże całości naraz, a nie poszczególne litery.
Uważać trzeba też na zakupach w sieci – oszuści mogą podesłać np. fałszywy link do systemu płatności. Podrobiona strona do złudzenia przypomina prawdziwą. Wpisujemy dane i… pozornie nic się nie dzieje. Do momentu, kiedy nie sprawdzimy stanu konta. Okazuje się, że udostępniliśmy dostęp do konta bankowego złodziejowi.
Takie i inne sztuczki oszustów powinny być przestrogą dla każdego. Dlatego, zanim klikniemy link z lokalizacją zamówionej paczki lub otworzymy załącznik z wiadomości pod tytułem „pilnie zapłać fakturę za prąd”, upewnijmy się, że źródło jest godne zaufania i nie zainfekuje nam komputera oprogramowaniem wykradającym dane. Co jeszcze bardzo ważne: banki nigdy nie proszą o podawanie wrażliwych danych poprzez e-mail!
Jeśli szukamy dodatkowych zabezpieczeń przy okazji zakupów online, można skorzystać z pomysłowych aplikacji. – Na rynku istnieją rozwiązania płatnicze, które blokują transakcję, jeśli położenie geograficzne telefonu nie zgadza się z miejscem płatności. Są też jednorazowe karty wirtualne, przeznaczone tylko do realizacji konkretnej transakcji. Można też dezaktywować płatności internetowe za pomocą karty. Bezpiecznym rozwiązaniem jest również BLIK z uwagi na jednorazowe tokeny – mówi ekspert.